Nowe prawo o krypto: koniec wolnej amerykanki. Za własny token możesz trafić za kratki!
- IMLOVINGCRYPTO

- 6 dni temu
- 3 minut(y) czytania

Jeszcze wczoraj mogłeś dla zabawy stworzyć własny token i pochwalić się znajomym. Dziś to może być już ryzykowny pomysł. Polska właśnie wprowadza przepisy, które wywracają do góry nogami cały rynek kryptoaktywów. I nie chodzi tylko o nowe formalności w grę wchodzą realne kary, w tym więzienie.
Koniec ery domowych tokenów
26 września 2025 r. Sejm uchwalił ustawę
o rynku kryptoaktywów – dokument, który ma uporządkować branżę i wprowadzić
w życie unijne regulacje MiCA (Markets in Crypto-Assets). To pierwszy tak szeroki zestaw przepisów dotyczących kryptowalut w całej Unii Europejskiej.
Nowe prawo stawia sprawę jasno: chcesz legalnie działać w krypto? Potrzebujesz licencji. I to nie byle jakiej, bo wydawanej przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Tak zwana licencja CASP (Crypto-Asset Service Provider) stanie się przepustką do działania nie tylko w Polsce, ale w całej UE.
Dotąd wystarczyło proste zgłoszenie do rejestru działalności w zakresie walut wirtualnych. Teraz to już za mało. Rynek, który przez lata rozwijał się praktycznie bez ograniczeń, trafia pod bezpośredni nadzór KNF.
KNF bierze wszystko pod lupę
Komisja Nadzoru Finansowego stanie się centralnym punktem nowego systemu. Otrzyma szerokie kompetencje kontrolne i możliwość tworzenia tzw. czarnej listy domen, czyli stron internetowych prowadzących nielegalną działalność w krypto.
Cel?
Ochrona inwestorów przed oszustwami, których – jak podaje Ministerstwo Finansów doświadczało już około 20% polskich użytkowników kryptowalut.
Wiceminister finansów Jurand Drop tłumaczy to prosto: chodzi o bezpieczeństwo i przejrzystość rynku. Państwo chce, by inwestorzy wiedzieli,
z kim mają do czynienia, i żeby emisja tokenów czy obrót krypto nie przypominały dzikiego zachodu.
Kary, które naprawdę bolą
Ustawa nie pozostawia złudzeń za działalność bez zgody KNF mogą polecieć nie tylko pieniądze, ale i głowy. Prowadzenie usług związanych z kryptoaktywów bez odpowiedniej licencji będzie traktowane jako przestępstwo.
W grę wchodzą grzywny nawet do
5 milionów złotych, a w najpoważniejszych przypadkach nawet dwa lata więzienia. Innymi słowy: czasy, gdy można było beztrosko uruchomić swój token z laptopa w domowym biurze, oficjalnie się skończyły.
Nowa rzeczywistość dla twórców
i firm
Dla części społeczności krypto to zimny prysznic. Z drugiej strony regulacje mogą wreszcie nadać rynkowi bardziej profesjonalny charakter. Licencje, obowiązki raportowe i nadzór KNF mogą sprawić, że inwestorzy indywidualni będą czuli się bezpieczniej, a firmy działające legalnie zyskają większe zaufanie.
Pytanie tylko, jak rynek poradzi sobie z tą nagłą zmianą zasad gry. Jedno jest pewne era anonimowych, garażowych projektów krypto właśnie przeszła do historii.
Mój komentarz
Nie ukrywam, mam mieszane uczucia.
Z jednej strony rozumiem potrzebę regulacji: krypto przez lata było dzikim polem, pełnym oszustw, scamów i projektów, które znikały szybciej niż powstawały. Z drugiej mam wrażenie, że państwo znowu wchodzi z butami w obszar, który mógłby rozwijać się bardziej naturalnie.
To trochę tak, jakby zamknąć garaże, bo kiedyś ktoś zbudował w nich trefny samochód. Tak, będą bezpieczniejsze drogi, ale może zabraknąć nowych Ferrari.
Czy rynek się dostosuje?
Pewnie tak. Ci, którzy chcą działać poważnie, po prostu zarejestrują się
i dostosują do przepisów. Ale ta decyzja odbije się echem wśród małych twórców pasjonatów, eksperymentatorów
i startupów, dla których tworzenie tokenów było pierwszym krokiem do większych projektów.
Tak czy inaczej czasy wolności w krypto właśnie się skończyły. Wchodzimy w erę regulacji, papierów i urzędowych pieczątek. I jak to zwykle bywa w Polsce – zamiast „dyplomu innowatora” łatwiej teraz dostać… wezwanie od KNF.
Czy chcesz być na bieżąco z rynkiem kryptowalut?
Zapraszam do bezpłatnej grupy telegramowej t.me/imlovingcrypto369 gdzie dzielimy się wiedzą
i doświadczeniem.




Komentarze